wtorek, 19 stycznia 2016

Zettai Karen Children: The Unlimited – Hyoubu Kyousuke


Śmiej się z innych, że są chorzy, złap choróbsko następnego dnia. Cudnie. Całe szczęście, że to jedynie przypadek, bo na ogół śmieje z innych dość często, podczas gdy sama jestem prawie zawsze okazem zdrowia. Zarazki to kule lecące w moją stronę, a ja niczym jak w Matrix’ie sprawnie ich unikam. No dobra, nie ważne. Kaszląc i kichając na ekran piszę tę notkę (świadomość tego na pewno wprowadziła Was w wyższy poziom komfortu) Enjoy! xD

Od samego początku czekałam aż dojdę do tego momentu i będę mogła wylać tęczową falę zachwytów nad  Zettai Karen Children: The Unlimited – Hyoubu Kyousuke. Kolejny seans z serii „nie mam co oglądać więc se zerknę bo nawet fajno wygląda”. To czy fajnie wygląda można podpiąć pod wątpliwość, ale na razie nie o tym. The Ultimated jest 12 odcinkowym spin-off’em Zettai Karen Children, liczącej sobie dla odmiany aż 51 odcinków. Wypada wspomnieć, że seria główna jest w zupełnie odmiennym klimacie i opowiada o codziennych zmaganiach i przygodach trzech 10-letnich Esperek. Unlimited skupia się natomiast na antagoniście tejże serii.

Na Zettai Karen Children wpadłam gdy ot tak sobie wlazłam na bloga mojej Bety (od tłumaczenia K-Project) i zaczęłam czytać jej ścianę tekstu ku chwale postaci Kyousuke. Niofo ma dar przekonywania więc zaraz po lekturze rzuciłam się na spin-off’a. Znajomość serii głównej zupełnie nie jest tutaj potrzebna. Taktyka zaproponowana przez Niofo – najpierw spin-off aby pokochać Kyousuke, potem ewentualnie seria główna – zadziałała.

Już pierwszy odcinek wzbudził mój ogromny uśmiech na twarzy. Wykozaczony, tajemniczy, białowłosy bish z cynicznym uśmiechem, ciętym językiem i głosem Koujiego Yusy. Awww, pierwszy plus jest. Fabuła skupia się głównie wokół działalności organizacji Pandra. Kyousuke założył ją aby pomagać ciemiężonym i dyskryminowanym przez społeczeństwo Esperom – a przynajmniej tak mu się wydaje – przez całą serię nie da się ukryć, że jest to jego sposób na zemstę za własne krzywdy, których doznał w przeszłości (jest to także całkiem niezły sposób aby zaspakajać swoje popędy lolicona xD). Summa summarum, jeśli miałabym krótko określić charakter Kyousuke na potrzeby tej krótkiej recenzji, powiedziałabym, że jest to typ antybohatera, który wpadł w błędne koło, pozostaje w stagnacji z własnymi poglądami, nigdy nie wybaczy ludzkim pomiotom i dobrnie swego tworząc dla Esperów ich własny, bezpieczny świat. Brzmi to trochę jakbym opisała kreacje mrocznego mściciela, ale nie dajcie się zmylić! Ten bohater jest o tyle ciekawy, że w jednej chwili potrafi kopać ludzi jak kupę śmieci, aby w drugiej, spędzać słodkie chwile ze swoją rodziną z Pandry. Facet ma klasę i cel – prawda – cel jest nieco kontrowersyjny, ale czy to właśnie ta niejednoznaczność nie nadaje takim bohaterom smaczku? Zimny drań dla jednych, kochający opiekun dla drugich, a do tego wszystkiego dochodzi wysoki level trollingu otoczenia wszelakiego (w serii głównej jestem wręcz zachwycona jego metodami przyprawiania Minamoto o rwanie włosów z głowy) Ponadto, bardzo podobało mi się zestawienie Kyousuke w parze z Andym  – chłopakiem, który trafia do Pandry jako rządowy szpieg. Jest to o tyle ciekawa relacja, że dołączając do Pandry i zyskując zaufanie grupy, Andy może stać się kolejnym człowiekiem, który zawiedzie Kyousuke, utwierdzi go w jego przekonaniach i wbije ludzkości przysłowiowy gwóźdź do trumny. Czy tak będzie? Polecam się przekonać  ;)  


Konflikt między Esperami i ludźmi jest przedstawiony bardzo jasno i klarowanie. Odcinki prezentują wyrównany poziom pokazując nam oczami Andy’ego codzienne życie Pandry. Efektowne wybuchy, strzelanki i pościgi w pakiecie. 12 odcinków wydaje się z jednej strony wystarczające, ale z drugiej, postacie poboczne miały dość spory potencjał, który nie został w pełni wykorzystany. Mam tu na myśli pozostałych członków Pandry, ukazanych w zadowalający, aczkolwiek niewyczerpujący sposób. Miło było także zobaczyć w akcji bohaterki serii głównej – zwłaszcza muzę Kyousuke – Kaoru.

Kreska jest specyficzna, nieco CLAMPowa. Animacja od Manglobe nie wzbudza zastrzeżeń, chociaż twórcy poskąpili trochę pokazując w kółko kilka sekwencji. Do tego kolory są dość smutne i wyblakłe. Warta komentarza jest natomiast muzyka. Kotaro Nakagawa komponował utworki do mojej wieczystej miłości Code Geass’a. Obiektywizm totalnie nie wskazany, ale muzyka daje rade. Byłam pod dużym wrażeniem openingu, który kupił mnie od pierwszych dźwięków – utwór „Last Resolution” zespołu The Emblem of the Unlimited daje czadu zarówno po japońsku, jak i w wersji engrishowej. Miłym zaskoczeniem są także endingi, których mamy tutaj aż pięć! W tym aż trzy śpiewane przez samego Koujiego Yuse, w parze z Junichi Suwabe <3

Produkcja przypomina mi trochę K-Project. Okej, może nie ten poziom animacji, a kolory nie dają po oczach jak reflektory, ale podobny motyw rodzinnej organizacji i antybohatera potwierdza fakt, że dobrze czuję się w takich klimatach ;) Jedyna poważna wada jaką mogę mieć względem Zettai Karen Children: The Unlimited – Hyoubu Kyousuke to kulminacja całej historii. Było trochę czary mary i niezawodnego leku na wszystko – power of friendship. Zakończenie pozostawia historię otwartą, co wywołuje niedosyt i sprawia, że chce się zobaczyć więcej! 8/10 ^^  


PS: Notka miała być czwartą częścią składową mojego kolorowego worka, ale naprodukowałam tyle liter, że Kyousuke otrzymuje osobne miejsce na moim blogu ^^ 

2 komentarze:

  1. Mwahahahaha. Cóż mogę więcej dodać. Kyousuke to Kyousuke, to się podsumowuje samo przez się. Hm, gorzej, kiedy nagle okazuje się, że że w porównaniu z innymi bohaterami, których fangirlę, Kyousuke wydaje się szokująco stabilny psychicznie. Tzn nadal ma swoje odjazdy mniejsze i większe, ale jednak jego zachowanie imo w sporym stopniu powodowane jest właśnie nie trałmą własną, ale tym, że społeczeństwo przez takie a nie inne traktowanie esperów wymusza na nim działania - a więc schemat mniej "jednostka niedostosowana do społeczeństwa", ale "skrzywione społeczeństwo". Oczywiście swoje odpały Kyousuke ma i nie będę zaprzeczać, ale gdyby ktoś z jego możliwościami był tak niestabilny psychicznie jak coponiektórzy moi ulubieńcy, to ze świata zostałyby zwęglone zgliszcza. No i, co istotne, Kyousuke jednak o wiele częściej gada niż robi, a gada żeby gorszyć/trollować (niepotrzebne skreślić) innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i złapałam się w pułapkę ZKC ^^
      Faktycznie, teraz jak o tym napisałaś to Kyousuke pomimo swojej przeszłości, pokrętnego rozumowania, jest cholernie stabilny. Może własnie to czyni go taką godną opiewania personą xD A do tego jego moc, która jest przecież mega potężna i zamiast zrobić z niej użytek raz, a dobrze, Kyousuke woli działać bardziej "systematycznie", po swojemu :P Za to także odbiera propsy.

      Usuń