Świąteczne ferie trwają, zimno na
dworze, nuda daje o sobie znać, a ja skaczę od animca do animca
z prędkością
światła, grzejąc tyłek w domu. Wydaję się jakbym narzekała? Nic z tych rzeczy
bo nawet jeśli chwilami mam chęć porobić coś bardziej konstruktywnego (no nie
wiem, na przykład porobić jakieś notatki do sesji) to szybko uznaję, że po to
mam te 3 tygodnie laby aby kompletnie zresetować mózg i spędzić czas na
pierdołach. A nie, wybaczcie, anime to serious business.